W ubiegłym tygodniu odbyły się przedostatnie warsztaty poświęcone ko-kreacji, podczas których wspólnie z mieszkańcami pracowaliśmy nad propozycjami rozwiązań wpływających na jakość życia w Rybniku. W spotkaniu udział wzięli społecznicy i społeczniczki, seniorzy, przedstawicielki rybnickich bibliotek, organizacji pozarządowych oraz instytucji kultury.
Założeniem spotkania była praca w oparciu o pięć wyzwań, które zostały sformułowane na podstawie dotychczasowych rozmów i warsztatów, a spośród których uczestnicy mieli wybierać temat do podjęcia.
A brzmiały one:
Jak moglibyśmy…
Aby nie ukierunkowywać ani nie blokować w żaden sposób naszych gości, pozwoliliśmy, aby dyskusja toczyła się swoim naturalnym biegiem. Jak się później okazało, rozmowy zdominował wątek tzw. trzeciego miejsca, czyli miejsca w przestrzeni publicznej, które oddziela środowisko życia w domu i pracy. Poruszenie tego tematu płynnie spowodowało wejście w kolejny – ściśle z nim związany, czyli zaangażowanie mieszkańców.
Dyskusja skupiła się na zagadnieniu dotyczącym przestrzeni sąsiedzkich. Zdefiniowane przez uczestników “otwarte miejsca” miałyby być dostępne dla mieszkańców i umożliwiać zawiązywanie się lokalnych inicjatyw. Przy okazji stanowić miałyby miejsce spotkań, w którym nie obowiązywałyby podziały ekonomiczne – każdego byłoby stać na to, żeby przyjść i z nich skorzystać.
Padały propozycje klubów książki, pomocy w lekcjach dla dzieci i młodzieży, komputerowego asystenta dla seniorów lub niespotykanego dotychczas modelu, opierającego się na udostępnieniu przestrzeni przez np. szkoły, pocztę lub lokalnych przedsiębiorców. Przestrzenie te, miałyby stanowić miejsca, które można zarezerwować w określonych godzinach, po to, aby mieszkańcy mogli organizować ważne dla nich aktywności – np. spotkanie sąsiedzkie, rozgrywki planszowe, spotkania z osobami, które mają chęć i siłę, aby działać na rzecz dzielnicy lub społeczności, ale aktualnie nie mają z kim. Wspomniane wcześniej trzecie miejsce byłoby niczym innym jak nieanimowaną, wolną przestrzenią stworzoną na potrzeby lokalnej społeczności.
Podczas spotkania pojawiły się jednak dwie koncepcje przestrzeni sąsiedzkich: jedna, opisana wyżej miałaby polegać właśnie na możliwości nieodpłatnej rezerwacji przestrzeni publicznej, w której zainteresowani samodzielnie organizowali sobie czas, nadawali spotkaniom charakter i formę. Druga natomiast, zrodziła się wskutek dyskusji o tym, czy w przestrzeniach sąsiedzkich powinni być obecni etatowi pracownicy pomagający mieszkańcom w organizacji zajęć i aktywności.
Pojawiły się pomysły, żeby w określone dni tygodnia/godziny była w takim miejscu obecna osoba, która np. miałaby pomóc dzieciom w lekcjach czy też wesprzeć seniorów w nauce obsługi komputera/internetu. Wówczas miejsce przyjęłoby formę nieanimowanej przestrzeni, jednak z aktywnym udziałem mieszkańców wolontariuszy.
Oczywiście w przypadku wcielenia w życie tej drugiej koncepcji, pojawia się problem finansowania. Zdaniem naszych rozmówców, jeżeli znalazłyby się środki, mogłaby być to osoba zatrudniona np. przez NGO, które zajmowałoby się takim miejscem. Jak wynikało z dyskusji, nie jest to jednak jedyne rozwiązanie. Pojawiały się bowiem głosy, że rolę tą pełnić mogliby wolontariusze (np. emerytowani nauczyciele), którzy często chcą wyjść z domu i w pożyteczny sposób, i przede wszystkim w gronie ludzi, spędzać wolny czas.
Ostatecznie doszliśmy do wspólnego wniosku, że i jedna i druga forma, gdyby miała zaistnieć stanowiłaby innowację o pozytywnym wpływie dla mieszkańców.
Istotnym wątkiem, wydaje się być temat, który samoczynnie pojawił się w naszych rozmowach, mianowicie aktywizacja mieszkańców, którzy z różnych przyczyn nie angażują się w życie miasta czy swojej dzielnicy. Rozmawialiśmy o tym jak możemy sprawić, żeby czuli, że mają wpływ na to co dzieje się w ich najbliższej okolicy.
Wszystkie rozmowy, jakie miały miejsce podczas trwania warsztatu, staraliśmy się opierać na przestrzeniach i infrastrukturze, które istnieją i można je wykorzystać inaczej, niż zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. To dla nas niezwykle ważne, aby w projekcie znajdować pozytywne w skutku rozwiązania, przy jednoczesnej optymalizacji kosztów związanych z ich wdrożeniem.
Z tego miejsca, raz jeszcze wszystkim uczestnikom dziękujemy za zaangażowanie, poświęcony czas i pomysły, które staną się częścią raportów i podsumowań z całego procesu projektu.